wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział XXVI

Wiem, że rozdzał jest bardzo krótki itd, ale pozbawiony części Annie, więc.. No, sami rozumiecie. Rozdział dedykuje Jackowi ;) W końcu usłyszałał moje błagania i sprowadził pierwszy śnieg (wpołowie stycznia, ale zawsze jest) :D

Oczami Jacka:
Staliśmy, Strażnicy, elfy, nimfy i yeti, przy szklanej trumnie, w której leżała Annie. Jej ciało zostało zaczarowane tak, że  już zawsze pozostanie młoda, leżąc z zamkniętymi oczami na białym atłasie. Zupełnie jakby spała... Jej trumnę umieściliśmy w jaskini pod pałacem Zębuszki, ponieważ Na biegunie byłoby trochę... chłodno. Nagle Zając przykląkł i u podstawy grobu złożył niewielkie wielkanocne jajko. Gdy wstał, powiedział cicho:
- Szczerze mówiąc, nie znałem jej dobrze. Jednak Ann była zdecydowanie osobą zapadającą w pamięć, oryginalną i uświadamiającą jak bardzo jesteśmy ważni. Dziękuję, Annie.
Po tych słowach zapadła cisza. Jego krótka przemowa zrobiła na mnie wrażenie, bo po Zającu takiego gestu kompletnie bym się nie spodziewał. Zaskoczony zauważyłem, że Jack też klęka. Pstryknął palcami i obok jajka pojawiła się dynia. Wycięta w niej twarz płakała.
- Mam kilka setek lat, a wciąż jestem dzieckiem. I właśnie jako dziecko mogę stwierdzić, że Annie byłaby doskonałą starszą siostrą, wkurzającą, ale świetną. Natomiast jako Strażnik mam do powiedzenia coś innego. Patrząc na Annie, ryzykującą wszystko dla jej brata Davida, zrozumiałem co jest moją dziedziną - tu zrobił pauzę. Każdy Strażnik ma dziedzinę, którą szczególnie pielęgnuje i chroni u dzieci. Jest to coś zgodnego z nim samym. North to oczywiście Strażnik zachwytu, z jakim dzieci patrzą na cuda Świąt, Zając jest symbolem wielkanocnej nadziei, Wróżka Zębuszka dzięki kolekcjonowanym zębom dba o dziecięce wspomnienia, a Piasek, jak nietrudno zgadnąć, to specjalista od snów. Ja natomiast jestem duchem zabawy, bitwy na śnieżki i lepienia bałwana. Jack i Rosalie jak dotąd nie odkryli swojej dziedziny. - Poczułem, że tym co szczególnie ujmuje mnie w dzieciach, jest ich śmiech. Śmiech, którym wybuchają robiąc psikusy. Śmiech, który sprawi, że nawet największa ciemność nie będzie straszna. O to chodzi w Halloween. Niby strasznie, niby ponuro, ale wszędzie uśmiechnięte dzieci. Dziękuję, Annie.
Gdy tylko O'Lantern odszedł od trumny podleciał do niej Piasek i złożywszy u jej stóp klepsydrę pełną złotego piasku, uśmiechnął się tak, że chyba każdy wiedział, co powiedziałby, gdyby mógł: "Dziękuję, Annie." Po Piasku przyfrunęła Wróżka z pudełkiem zębów Annie, potem Rosalie z kolorowym wiankiem i na końcu North. Każdy powiedział kilka słów, kończąc podziękowaniem.
- Ann Davis poznałem po raz pierwszy, wręczając jej prezent - zaczął Mikołaj. - Wiele razy od tego czasu mnie zaskoczyła. Chyba najbardziej tym, że wierzyła w nas, Strażników. Była miła, ale potrafiła postawić na swoim, miała wyobraźnię i uśmiech zdolny roztopić największy lód. Błądziła, to niezaprzeczalny fakt, błądziła jak każdy człowiek, bo nikt nie jest idealny. Jednak Annie dała nam przykład, że wszystko da się naprawić, jeśli w naszym życiu jest miłość i marzenia. Chociaż Annie nie była nieśmiertelna, nie była Strażniczką dawała przykład, jacy powinniśmy być. Dla mnie będzie jedną z nas. - mówiąc to, wyjął ze swojego płaszcza niedużą matrioszkę. Przestawiała ona Annie i w środku było zapewne kilka mniejszych. Kiedy zostałem Strażnikiem, North zrobił mi własną na wzór jego lalki, a potem wykonał takie dla wszystkich Strażników. To był symbol: Annie dla nas była Strażniczką. - Dziękuję, Annie - zakończył. Łał, pomyślałem, to jest piękne. Stałem w milczeniu, a pozostali zaczęli powoli się rozchodzić. Pół godziny później zostałem sam. Powoli podszedłem do trumny. Wyglądała tak cudownie... Nie, nie! Nie mogłem sobie pozwolić na taką słabość. Ukląkłem tylko przy jej grobie. Z kieszeni bluzy wyjąłem śnieżkę. Zaczarowałem ją tak, że nigdy się nie roztopi, tak jak Annie nigdy się nie zestarzeje. Chciałem coś powiedzieć, zakomunikować, nawet jeśli mnie nie słyszała. Jednak nie mogłem. Nie mogłem się pożegnać i po prostu odejść, to było niedorzeczne! Splotłem dłonie na karku. Niedorzeczne, niedorzeczne - dzwoniło mi w głowie. W końcu tylko podszedłem do trumny i tuż obok głowy Annie wyszeptałem:
- Dziękuję, Annie - a potem odszedłem.
***
Nawet nie pamiętam jak, ale kilka chwil potem stałem w pokoju Jacka. Było to nieduże okrągłe pomieszczenie z drewnianą podłogą i ścianami, jak we wszystkich salach Bazy Głównej. Wszystko było zasypane papierkami po cukierkach w dodatku O'Lantern zasłonił okna tak, że jedynym źródłem światła były wydrążone dyniowe lampiony.
- Jack? - usłyszałem zaskoczony głos chłopca. Po chwili patron Halloween wynużył się z ciemności i stanął przede mną. - Czego chcesz?
Sam nie bardzo wiedziałem po co przyszedłem. W mojej głowie panował chaos, ale w końcu coś mi zaświtało w głowie.
- Historii - odpowiedziałem po chwili.
- Co?
- Każdy ma swoją historię. Każdy Strażnik ma interesującą historię, a ja słyszałem już opowieści wszystkich. Ząbka, Northa, Zająca, oni trochę opowiedzieli mi o Piasku, niedawno usłyszałem o życiu Rosalie, ale o tobie nic nie wiem. Jesteś zagadką.
Jack przyjrzał mi się uważnie. W jego spojrzeniu dostrzegłem... Współczucie. Chłopak usiadł powoli na zaśmieconej podłodze.
- Dobrze. Opowiem ci swoją historię.

16 komentarzy:

  1. Popłakałam się.
    Dlaczego Annie musiała umrzeć? Tak, wiem, że zadawałam to pytanie już wcześniej, ale teraz wydaje mi się jeszcze bardziej odpowiednie.
    Biedny Jack... Jestem ciekawa, co się z nim stanie w kolejnych rozdziałach i jak przeżyje odejście Annie z upływem czasu.

    Jack O'Lantern opowiada swoją historię? No, no, może być ciekawie. Jego postać kojarzę jedynie z tym, że te lampiony mają być dla niego światłem w jego wiecznej tułaczce po Ziemi. Sądzę, że dzięki Tobie dowiem się o nim więcej.

    Życzę mnóstwa weny

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże popłakałam się: (
    Dlaczego uśmierciłaś Annie!?
    Ale jak zwykle rozdział super: )

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, dlaczego taki króciutki T.T? Następny prosimy o dłuższy~ Ale szkoda, że Annie umarła ;'c tak dobrze już się zaczynało układać, a tu takie coś ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Na tle innych rozdziałów, ten akurat wypada szczerze mówiąc średnio. Życzę dobrej weny na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne. Nic nie załamuje mnie bardziej niż cudze nieszczęście. Wtedy płaczę, nigdy ze względu na siebie.
    Smutne pozdrówka!
    RosePs

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę piękny rozdział. Popłakałam się...pięciokrotnie. Szkoda, że Annie umarła. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie dłuższy.
    ***Niki***

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. Szkoda tylko, że Annie umarła :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny ! :3 Wzruszyłam sie tymi wszyskimi słowami o Annie :c Szkoda że tak krótki chce następny <3 :c

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny , wzruszający, pełny uczuć rozdział. Zniecierpliwiona czekam na następny. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy jest tu jakaś osoba, która się nie wzruszyła? ;D
    Nie, spokojnie ja tylko żartuje. ;)
    Rozdział krótki bo... krótki, ale cudny. Zresztą nic nowego, każdy jest wspaniały i... wzruszający -,- Mimo to jestem ciekawa jaki masz pomysł na dalszą akcję i jaka jest historia Jacka O`Lanterna. I mam nadzieję, że wszyscy przestaną smutać po śmierci Annie.Tak, tak wiem, że to trudne... Zapomnieć o osobie, którą się kochało, ale coś czuję, że Annie nie odeszła tak na zawsze. ;) Więc, nic mi pozostaje jak czekanie na następny rozdział.
    Rozdział był:
    CIEKAWY
    WZRUSZAJĄCY
    PEŁNY UCZUĆ
    FASCYNUJĄCY
    SMUTNY
    ZASKAKUJĄCY (zachowanie zająca ;D)
    I JEDNYM SŁOWEM BOSKI *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie no, nie wierzę!
    Shelia czy ty obserwujesz tylko blogi o strażnikach?
    Dobra, mimo to zacząłem czytać i nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem. ;D
    Bardzo mi się podoba jak "przelewasz swoje myśli na papier".
    Rozdział niczego sobie... Troszkę krótki, ale co tu się dziwić?
    Skoro główna bohaterka odeszła na tak zwany drugi świat to wraz z nią odeszły pomysły i wena. ;) I dlatego też życzę ci jej (weny) w jak największych ilościach, żebyś miała tyle pomysłów, że nie przestaniesz o niczym innym gadać i wkońcu zamkną cię w psychiatryku. ;D Oczywiście żartowałem. ;)
    Pozdrawiam ~Seyl~

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten rozdział jest tak wzruszający, że nawet mi zakręciła się łza w oku.Twoje opowiadanie jest przecudowne czekam na kolejny rozdział c:

    PS:Nominuję Cię do Liebster Award więcej informacji na http://potomkowieherosow.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejkuu ;D masz wspaniały blog:D
    dopiero zaczynam swoją przygode z Strażnikami marzeń i twój blog mi w tym pomaga <3
    prosze .. dodaj szybko nexta :D pozdriowionka /CW

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeżeli mam być szczera to również się popłakałam. Dlaczego ją zabiłaś? Masz super blog, ale naprawdę musiałaś?

    OdpowiedzUsuń
  15. Nieee nieeee nieeeee :( Ann nie żyje! T.T
    Świetnie piszesz! Ale no czemuuu? :( Czemu ją zabiłaś? Muszę przyznać, prawie się popłakałam. Życzę weny na następne opowiadania. Złóż Jackowi wyrazy współczucia ode mnie. :(
    P.S Napiszesz jakieś nowe opowiadania? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jak ty kurwa mogłas?! przez cały czas teraz płacze :'(

    OdpowiedzUsuń